Mam na myśli jeden strzał

5,9K 58 21 Writer: swordcynicA przez swordcynicA
przez swordcynicA Śledź Udostępnij
  • Udostępnij przez e-mail
  • Zgłoś historię
Wyślij Wyślij do znajomego Udostępnij
  • Udostępnij przez e-mail
  • Zgłoś historię

W letnim upale leżysz w połowie w wodzie stawu. Słońce świeciło intensywnie dookoła, więc jedyne miejsce, w którym chciałeś być, to niewielki cień, w którym siedziałeś. Gdy zajdzie słońce, pójdziesz do swojego chłopaka Snufkina. Wczesnym rankiem zachowywał się dziwnie. Snufkin uparł się, że nic mu nie jest i powinieneś cieszyć się dniem bez niego.

Wiele godzin później słońce zaczęło gasnąć, a ty poszedłeś do jego namiotu.
„Snufkin?”
Z wnętrza dobiegł cichy hałas i ruszyłeś w stronę drzwi klapy. W środku leżał z rozpiętym guzikiem w majtkach.
- Cześć kochanie, wiem, że dziś było gorąco, ale czy mógłbyś mnie przytulić?
Bardzo się ucieszyłeś i przeczołgałeś się na jego stronę. Przy bliższym przyjrzeniu twarz Snufkina zarumieniła się i drżał lekko na twój dotyk. Odepchnąłeś jego włosy i pocałowałeś go w czoło, po czym delikatnie wziąłeś jedną ze swoich łap i przesunął kciukiem po jego palcach.
'Czy ​​czujesz się dobrze? Nie wyglądasz tak gorąco.
Lekko potrząsnął głową i spojrzał na zewnątrz, jakby planował rzucić się na zewnątrz.
„To… muszę ci coś powiedzieć…”
Trzymałeś jego łapę nieco mocniej i słuchałeś blisko swojego kochanka.
„Cóż… myślę, że już wiesz, że jestem trochę animistyczny, tak?”
Pokiwałeś łagodnie tak.
- Cóż, jestem obecnie w rutynie, ale nie chciałem ci tym zawracać głowy. Chyba dlatego jestem chory. Przykro mi i rozumiem, czy wolisz iść, dopóki się z tego nie wycofam.
Uśmiechnąłeś się przebiegle w swoim umyśle, aby nie pozwolić sobie na twoje plany. Miękkie pocałunki, jedna po drugiej, tak miękkie, że ledwo go dotknęły.
- Och, wiesz, że zawsze jestem tu dla ciebie Snufcake.
Całowałeś słodko jego usta i powoli przesuwałeś się po jego szczęce.
„Jak głupio z twojej strony jest myśl, że nie pomogę mojej miłości w potrzebie”.
Szepczesz mu to do ucha i zaczynasz całować jego szyję i ramię, pozostawiając miękkie i drażniące lizanie i szczypanie. Oddech Snufkina był trochę niepewny, ponieważ nigdy wcześniej nie drażniłeś się z nim. Pocałunki i małe lizawki na jego cienkiej ramie, niebezpiecznie blisko jego członka, którym pozostałeś i dokuczałeś, grzebiąc go w bieliźnie.
„T / N ple..please”.
Zaśmiałeś się cicho na jego maleńką prośbę i cofnąłeś się, by pocałować go w usta. Czołgając się, by usiąść mu na kolanach, powoli się rozbierasz i pozwalasz mu się ocierać o ciebie.
Chętnie, co? Kochanie, wiesz, że tu mam kontrolę.
Snufkin lubił to trochę, ale lubił być szalony i robić to, co lubił, więc próbował przejąć kontrolę. Ostrożnie, ale szybko umieścił cię w miejscu, w którym właśnie był.
„Och, kochanie, wierzę, że to ja mam kontrolę”.
Nadal cię rozbierał, ale wciąż długo to robiłeś. Kiedy przeważnie nic nie było, przebiegł miękkimi łapami po całym ciele, spędzając słodki czas w wrażliwych miejscach. Ostrożne przesunięcie po teraz mokrym wejściu sprawiło, że wstrzymałeś oddech.
„Nie chcesz śpiewać dla mnie, co?”
Snufkin schylił się i lizał cię kilka razy. Prawie wydałeś dźwięk, ale nie zrobiłeś tego, bo nie chcesz, żeby tu wygrał. Zamiast tego złapałeś go za włosy i utrzymywałeś, aż znów byłeś w stanie mocy.
„Ale ty jesteś tu najbardziej potrzebująca, kochanie, pozwól mi sobie z tym poradzić”.
Snufkin podniósł na ciebie wzrok z lekką desperacją. Uśmiech rozchodzi się po twojej twarzy i ostrożnie opuściłeś się. Po wejściu Snufkin wydał z siebie jęk ulgi. Biodra odsuwały się od rytmu na minutę lub dwie, aż oboje uspokoiliście się w rytm. Jego łapy były trzymane nad głową, dzięki czemu miałeś pełną kontrolę. To uczucie było ekscytujące, zmęczenie nóg nie miało znaczenia, ponieważ motyle w żołądku cię napędzały. Przez cały czas patrzył ci w oczy i w końcu uwolnił się z uścisku. W chwili, gdy objął cię w pasie, przytulił cię tak blisko, jak mógł i zaczął walić tak mocno, jak tylko mógł. Nieustannie nie zamierzał przestać, dopóki nie będzie zadowolony. Przyjemność sprawiła, że ​​trochę się śliniłeś i mieszało się z potem, który niemal wylewał się z obu stron. Za każdym razem, gdy wpadał do środka, Snufkin wydał z siebie desperackie chrząknięcie.
„S-snuf-babe-nghhh im haaugh!”
Snufkin pogłaskał twoje rozczochrane włosy i wyszeptał na piersi.
„Mhm, ja też…”
Mocniej chwycił twoje biodra i wszystko zaczęło się rozmywać. W chwili, gdy go wypuściłeś, szybko się wycofał i przeszedł po twoich brzuszkach.

Kiedy już wyzdrowiejesz wystarczająco, by wstać, obaj zanurzacie się w rzece, aby oczyścić.
„Dziękuję T / N”
„Ach, nie ma problemu, Snuffie, jestem tu zawsze dla ciebie”