Slave Sisters
- Udostępnij przez e-mail
- Zgłoś historię
- Udostępnij przez e-mail
- Zgłoś historię
11 września 1804 r
Dni zaczęły się wcześnie w wiklinowym domu.
Sapnęłam, kiedy coś drewnianego i twardego związało się z moimi plecami. Obiekt nadal mnie uderzał, powodując, że wygięłam plecy i krzyczałam z bólu. Moje ciało zwinęło się w kłębek, próbując stać się tak mały, jak tylko mogłem. Błagałam, łzy ciekły mi z oczu. W końcu tak się stało, a potem Tayla wyjęła jęki i krzyki.
Pani Wicker stała nad nami z miotłą w dłoniach. Twarz miała zgniecioną w furii.
Zimna woda wylewała się na całe moje ciało, szczególnie spryskując twarz. Woda przenikała głęboko przez materac, czyniąc go wilgotnym wraz z cienką kołdrą. Moje włosy i sukienka przykleiły się do mojej skóry. Pulsowanie z moich pleców wzrosło i skrzywiłem się.
Krew plamiła mnie i Taylę. Ręka pośpiesznie dotknęła moich pleców i kupiłem ją sobie na twarz, by zobaczyć, jak jest pokryta krwią. Natychmiast moje oczy rozszerzyły się, gdy szybko usiadłem, drżąc na zimnym strychu.
t.
i chustka wraz z naszymi butami.
Tayla rozpaliła gorący ogień w salonie, żeby ogrzać dom, a ja wpatrywałem się w zegar dziadka ze zdumieniem. Stał nade mną, jego błyszczące hebanowe drewno było tak piękne.
Pani Wicker wezwała dwie filiżanki kawy z sypialni. ona dodała.
Dwie kawy zostały szybko przygotowane i przyniesione przeze mnie na górę. Wzięła ode mnie jedną filiżankę i wypiła z niej mały łyk. Zastanawiałem się. Potrząsnęła głową.
Odłożyłem parującą kawę i sfluffowałem jej poduszki, po czym wziąłem filiżankę i wyszedłem z pokoju. Tak jak mi powiedziała, szedłem korytarzem, aż dotarłem do ostatnich drzwi. Wyglądał jak wszystkie inne drzwi, choć kilka centymetrów wyższy. Zapukałem dwa razy i powoli otworzyłem drzwi.
Zadzwoniłem, a potem złapałem oddech. Biblioteka była ogromna. Cztery duże półki wypełnione grubymi powieściami sięgały prawie do białego sufitu. Pośrodku pokoju stał okrągły drewniany stół z czterema krzesłami wokół niego. Zamknąłem za sobą drzwi i zrobiłem krok do przodu. Wspaniały żyrandol zwisał z sufitu, zapewniając światło biblioteki wraz z dwoma oknami.
ktoś mówił. Odwróciłem głowę do miejsca, z którego dochodził głos, i zobaczyłem mężczyznę w garniturze i kapeluszu, trzymającego w dłoni kartkę papieru. Nogi lekko mi się trzęsły, gdy do niego podszedłem.
Jąkałem się. Wziął ode mnie kubek, nie wysyłając nawet spojrzenia w moim kierunku. Nieostrożnie machnął do mnie ręką. Wziąłem to jako moją wskazówkę, aby odejść, więc zrobiłem to bez wahania.