Yandere One-Shots

3,4 tys. 71 18 Writer: EdenRosie autor: EdenRosie
przez EdenRosie Śledź Udostępnij
  • Udostępnij przez e-mail
  • Zgłoś historię
Wyślij Wyślij do znajomego Udostępnij
  • Udostępnij przez e-mail
  • Zgłoś historię

To było tak, jakby twoje odbicie patrzyło na ciebie, śmiejąc się z tego, jak żałosna i beznadziejna byłaś w tej chwili. To było tak, jakby twój świat wokół ciebie był czarno-biały, ale twoje odbicie było światem kolorów, do którego och, tak bardzo chciałbyś uciec.


Co się do cholery dzieje ... - wyszeptałaś, przeczesując włosy kolorami włosów. - Czy ktoś może mi pomóc, proszę? Zaciskasz zęby, a oczy rozszerzają się nieznacznie na to, jak okropnie wyglądałeś.

Nie, coś jest nie tak ... powiedziałeś, a twoje ciało lekko drży. Blada skóra i martwe oczy nagle przesunęły się w lustro, pokazując twoje prawdziwe odbicie. Dlaczego takie rzeczy były? Dlaczego kiedykolwiek spotkałeś takiego demona?

Nie kochałeś go, nie, wcale nie. Nienawidziłeś go - ale tym wszystkim było to, że ten człowiek, który teraz kontrolował twoje emocje, był w rzeczywistości żyjącym, oddychającym demonem; dosłownie nie było sposobu, abyś mógł walczyć z tym zaklęciem, które na ciebie rzucił.

Jakie to zaklęcie? Możesz się zastanawiać. Cóż, jest to coś, czego nikt nigdy nie chciałby ulec. Jest to coś, co jest opowiadane w wielu stereotypowych historiach miłosnych, które mają kiepskie szczęśliwe zakończenie - ale teraz widać, że te historie naprawdę nie pokazały prawdziwej perspektywy tak zwanej księżniczki.


To było zaklęcie miłosne.

Ale kiedy ten człowiek nie był wokół ciebie ... byłeś zupełnie normalny. Jak najbardziej rozsądny i możesz wyraźnie zobaczyć świat. Ale w chwili, gdy znalazł się na twoim podwórku, zaklęcie pokonało całą twoją istotę i wciągnęło cię w niekończącą się pętlę fałszywego zauroczenia tego potwora.


powiedział znajomy głos, jego kroki odbijały się echem w długich, ciemnych korytarzach jego rezydencji. Mówcie o diable, a on przyjdzie. Przewróciłeś oczami, przygotowując się mentalnie do konsumpcji twojego umysłu. W tym momencie nie było już walki - zawsze wygrywał. To było smutne, ale to była twoja nowa rzeczywistość.

Spojrzałeś w lustro: „Nie mogę pozwolić, żeby to było moje życie ... Nie chcę tego! Chcę być wolny.'


Z uśmiechem zatrzymał się przed drzwiami sypialni. Słuchał, jak wypuszczasz powietrze, wiedząc, że jego zaklęcie zaczęło działać. Nauczył się nie przeszkadzać, gdy tak było, ponieważ będziesz walczył bardziej niż bez jego obecności.

Usłyszał twój krzyk. Z zaciekawieniem uniósł brew, przeczesując dłonią kruczoczarne czarne długie włosy. Znowu z tym walczysz?

Myślałem, że w końcu to zaakceptowała, co spowodowało, że tak nagle zmieniła zdanie? Jego głos był głęboki i ochrypły, jak drapieżnik. Mężczyzna szybko sięgnął po klamkę, obracając ją i wpychając do bujnej sypialni.

Jego oczy się rozszerzyły. Lustro zostało rozbite, odłamki szkła na podłodze. Spojrzał na twoją teraz zakrwawioną rękę, zaciskając zęby. 'Co robisz?'


Roześmiałeś się słabo: „Nigdy nie powinienem był zawrzeć z tobą umowy ... wy, inkubie. Chciałem tylko, aby moja drobna sympatia przywróciła mi do życia jakieś uczucie - ale zamiast tego zakochałeś się we mnie! Utknąłem z tobą z powodu mojej głupoty. Wiesz co? Wolę raczej umrzeć niż być twoją marionetką, a ja rezygnuję z tego kontraktu z moim życiem.

Wbiłeś nóż w gardło i upadł na ziemię.

Krew lała się wszędzie, budując pod powoli umierającym ciałem. Samiec był zszokowany, upadł na kolana i zgarnął ciało w ramiona. „Nie… nie, nie, nie…” wyszeptał panikując. Co on mógł zrobić Nie mogłeś umrzeć. Nie pozwolił ci.

Uderzył ustami o twoje usta, wypuszczając oddech. Wolał raczej zregenerować swoją siłę życiową niż umrzeć na nim. Gdybyś przestał istnieć, jego dusza i umysł oszalałyby.

Jego oczy skierowały się na resztki lustra na podłodze. Jego odbicie patrzyło na niego, kpiąc i śmiejąc się. To było tak, jakby lustro odzwierciedlało jego prawdziwe uczucia - poczucie winy, wyrzuty sumienia ... obsesję.

Przestań!' krzyczał, odsuwając szklankę z drogi. Patrzył na twoje ciało, lekko potrząsając. 'Obudź się, obudź się!'

Nadal byłeś, jak możesz.

Ale nie stracił nadziei.

Minęły miesiące. Minęły miesiące, gdy inkub czuwał nad twoim ciałem, każdego dnia oddając ci swoje życie. Wymiana krwi, pocałunki i delikatne słowa.

Twoje ciało wyglądało jak Śpiąca Królewna. Powoli życie wróciło do twojej twarzy - zagłębienia twoich policzków zostały przywrócone. Różowy odcień odkurzył twoje kości policzkowe, a twoje usta stały się różowoczerwone. Jak piękny byłeś dla niego.

Pewnego dnia obudziłeś się. Było spokojnie, jakbyście się odradzali. Wokół nie było śladu inkubu, a ty w końcu pomyślałeś, że jesteś wolny ... może byłeś w niebie?

Dzień dobry śpiochu.'

Gówno.

Próbowałeś wyskoczyć, ale bolała cię szyja. Skrzywiłeś się, powoli odwracając twarz w stronę mężczyzny. „Dlaczego nie pozwoliłeś mi umrzeć?” zapytałeś żałośnie: „Myślałem, że jestem wolny ...”

Ale poczekaj chwilę - technicznie umarłeś. Czy to znaczyło, że wciąż byłeś wolny?

Wiem, co myślisz - powiedział gładko mężczyzna. - Z początku byłeś technicznie wolny, ale z powodu twojego pochopnego wyboru musiałem z tobą wymienić krew ... i że moja droga, sprawia, że ​​każde zaklęcie, które na ciebie rzucam, jest silniejsze niż kiedykolwiek; bez umowy. ”

Twoja dolna warga zadrżała: „Ale dlaczego?”

Samiec wyciągnął rękę, aby delikatnie cię przytulić, a jego duże rogi musnęły twój policzek. „To dlatego, że cię kocham”.

Milczał: „Ty też mnie kochasz, prawda?”

Czułeś, jak to samo zaklęcie obmywa cię, a twoje oczy stają się matowe.

Oczywiście, że też cię kocham, Robin.